Zabieramy Was dziś na spacer - wygodny but włóż - możne nie sandał - bo rosa jeszcze ...
i w drogę!
Tak długo marzyliśmy o tych wiosennych spacerach - i SĄ!
i w drogę!
Tak długo marzyliśmy o tych wiosennych spacerach - i SĄ!
… już od lutego śpiewał „wiosno, wiosenko – gdzie jesteś
powiedź nam…”
…chciał się dobrze przygotować i jak najwięcej o niej
wiedzieć…tak, aby jej z nikim innym nie pomylić…więc czytał i pytał, pytał i
czytał …i… nie pomylił…choć ona prawie obca dla niego – ledwo trzeci raz w
życiu widziana – rozpoznał błyskawicznie…po zapachu chyba…i teraz wodzi za nią
nosem od samego rana - podnosi rano roletę i pyta się jej jaką sukienkę dziś
ubrała? – czy słonkową, czy chmurkową? – a potem pyta mnie – czy może się tej
sukience przyjrzeć z bliska…zgadzam się…
…bo i ja na nią jak dziecko czekałam…
Czekałam, bo potrzebowałam powietrza, ruchu, słońca – wszystko to przyniosła, ale spodziewać się nie mogłam, że przyniesie coś jeszcze…
…poczułam się znów jak mała dziewczynka, przypomniałam sobie
czasy kiedy uciekałam na długie godziny na spacery wzdłuż rzeczki, wyobrażałam
sobie wtedy, że jestem Indianką i rozmawiałam z chmurami i wiatrem, wdrapywałam się na drzewo z bazą o której
tylko ja wiedziałam…Innym razem byłam podróżniczką która kręci filmy
przyrodnicze i podnosiłam każdy kamień mówiąc jednocześnie do kamery (marki:
nibylandia) jakie to wyjątkowe robaki pod nim mieszkają…(szkoda że się te filmy
nie zachowały J)
….przypomniałam sobie to wszystko w najdrobniejszym szczególe – bo obok mnie
szedł ktoś kto chciał słuchać tych moich
opowieści – kto pytał – a gdzie? a jak? a dlaczego? …i wierzył każdemu mojemu
słowu… i dziwił się ogromnie że ta mama tyle już profesji miała…i pewnie gdyby
wiedział co to CV zatrudnił by mnie od razu….
To moje najszczersze i najwspanialsze spacery od lat - bo przed nikim się tak nie otwieram jak
przed nim… „sote”- każdego dnia – dlatego staram się zachować w pamięci każdą z
chwil i każe z pytań…
I choć najczęściej idziemy z „pustymi rękami” już bez
wózków, rowerków i torby wypchanej „must heve” – to
wracamy z całą garścią cudowności – moje i jego kiszenie są wypchane po
brzegi – kamykami, patykami, stokrotkami – tak ci to matka natura dla nas
łaskawa…
Poniżej dużo "wizji'- bo skoro idziecie z nami na spacer, to przecież nic was nie możne ominąć...
Poniżej dużo "wizji'- bo skoro idziecie z nami na spacer, to przecież nic was nie możne ominąć...
Kieszenie być muszą! - i muszą być pełne...
Trzylistna - też CIESZY!!!
A dmuchane "bańki" jeszcze bardziej!
I płuca i plecy musza przecież odpocząć..nie ma lepszej miejscówki...
Kwiatki dla mamy...
Nie, banał - zamiana kompozycji...
Bukiet z mleczów - tak, przecież o takim zawsze marzyłam....
No to już wiadomo kto w trawie piszczy ...
Jak to było? :"Siedziałam nad rzeczką, bawiłem się beczką..." nie, nie, spokojnie - "nie wleciałem"...
Za to kąpieli w żółtym - odmówić sobie nie mogłem ...
Dziękujemy Wam - za wspólny spacer...pewnie to jeszcze powtórzymy :)))
NIE RAZ :)
NIE RAZ :)
uuuuwielbiam jego uśmiech!!! :*
OdpowiedzUsuńzaraża nim :))
UsuńAleż Wasze zdjęcia przypominają mi krajobrazy z dzieciństwa...PIĘKNIE!:D
OdpowiedzUsuńBo mamy takie szczęście - że możemy w naturze poznawać siebie - a jak chcemy to siup do cywilizacji :)))
UsuńEmilia na szczęście skończyła etap dawania mi wszystkich swoich "skarbów", do domu wracałyśmy z armia patyków i kamieni :)
OdpowiedzUsuńA u mnie jak widać ta armia bardzo się zadomowiła :))) Ale to może moja "wina" - bo wymyślam z nich jakieś duperelki :)))
Usuńwspaniałe zdjęcia!
OdpowiedzUsuńDziękujemy :))
Usuń:) my też na to słoneczko czekaliśmy:)
OdpowiedzUsuńNiech się tylko szybko nie chowa:)
UsuńMaurycy coraz bardziej podobny do Ciebie:))
OdpowiedzUsuńja by bolała podobieństwo charakterem :)))) Buzial
Usuńja też nie mogę się naspacerować :)
OdpowiedzUsuńBo to takie przyjemne....:)
UsuńŚliczne zdjęcia! My też mamy wyczekane słoneczko i dużo wędrujemy :) A i skarby w kieszeni mama tez przynosi.
OdpowiedzUsuńAch te kieszenie bez dna :)))
Usuń