Ci co spodziewają się
politycznej pogadanki – będą zawiedzeni – my … byliśmy… bo polityki było mało…bardzo
mało…śmiem twierdzić – że u „nas” jest jej więcej… stąd pewnie i nasze obawy -
„czy dobrze robimy…”
Niewątpliwie była to
próba – dla nas … (pierwszy raz zostawiliśmy synka „bez rodziców” – ale za to,
z naszymi rodzicami – dotychczas zawsze gdy jedno wyjeżdżało…drugie zostawało…)
…dla niego (od kilku
miesięcy mamy łóżko trzyosobowe - a do
trzech liczyć umie ; )
…no i dla auta…(na Ukrainie
policja ma ułatwione zadanie – tylko pijani kierowcy jeżdżą prosto – trzeźwi jada
tak, aby ominąć dziury (jak na 4-pasmówce) – co chyba i tak jest niemożliwe…) nam się nie udało – złapaliśmy
gumę…
To była nasza
pierwsza podróż na Ukrainę i pierwsze ukraińskie wesele – więc tak naprawdę nie
wiedzieliśmy czego możemy się do końca spodziewać, no może poza mała
podpowiedzią ze strony utartych stereotypów, które zresztą w konsekwencji okazały
się być zupełnie błędne... („choćby sute zakrapianie” ) po prostu tak
większości nam kojarzy się "bliski
wschód". Tymczasem bardzo przyjemnie się rozczarowaliśmy. Było to wesele z
klasą, humorem, łzami wzruszenia i z ogromną dozą urozmaicenia…
ale od początku...
na początku - była droga...
hmmm, to chyba było dawno temu i nie prawda...
takich uroczych widoków również nie brakowało...
wszystko sprowadza się do jednego...
....ale my tam przecież w innym celu...
kamuflaż po męczącej podróży - załóż - i ...
gotowi ...
liczy się - dobry humor...
w "kupie" siła
i w tradycji...
"Jeszcze ryżem sypną na szczęście..."
wróć...cukierkami :)
Аліна і Андрій
ceremoniałów ci dosyt...
a nawet przesył...
dla każdego po małym "konkursiku"
na koniec "sweet focie"
albo jak kto woli "diablo focie"
wszystko mamy...więc..
... prowiant na drogę
i pora wracać - ale już inna drogą ...
po prostu - drogą...;)
po takiej relacji - to już tylko infrastrukturalne życzenia:
"Niech wasza droga będzie wspólna.
Niech wasza miłość będzie potężna.
Niech wasza nadzieja
będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać...."
/św. Jan Paweł II/
DZIĘKUJEMY!
Дякуюємо!
Ależ mieliście przygodę!:) I widać, że bawiliście się świetnie:) Ależ ja się stęskniłam! Uściski wielkie:*** (chwile-niezapomniane)
OdpowiedzUsuńNie zapomniałam :))) Jak dobrze że już jesteś :)))
UsuńRewelacyjna fotorelacja...oj chciałoby się chciało:)
OdpowiedzUsuńPomimo niedogodności komunikacyjnych - taką samą decyzje podjęlibyśmy raz jeszcze :))
Usuńale pięknie wyglądałaś!!
OdpowiedzUsuńimpreza musiała być przednia!
Zupełnie nietypowa jak dla mnie - 2 godziny tańców - 2 godziny przy stołach (zabawy, przemowy) i tak cały czas :)))
UsuńFantastyczna sukienka!
OdpowiedzUsuńDziękuję - całkiem dobrze się w niej czułam :))
UsuńAle bosko wyglądałaś !!! :)
OdpowiedzUsuńJak na 14 godzinną podróż :)))
UsuńPięknie wyglądałaś, cudowna sukienka
OdpowiedzUsuńDzięki :)))
UsuńToż to niemal przygoda taki wyjazd.....
OdpowiedzUsuńZdecydowanie TAK!
UsuńCudnie wygladalas.. wesele ze hoho! poszłabym....
OdpowiedzUsuńAniu - daleko - że hoho :)) Ale FAJNO - nie ma co :)))
UsuńWow!
OdpowiedzUsuńCudownie wyglądałaś!
Przygoda i zabawa fantastyczna zapewne.
Drogi Ukraińskie znam, bo mnie prowadziły aż do samego Krymu ;)
Podziwiam :))) My pobłądziliśmy trochę - a raczej nawigacja nas źle pokierowała (całą trójkę:) - główne nie są takie tragiczne - ale nie wiem co jest dalej bo my na obrębie Lwowa poprzestaliśmy :)))
UsuńAch Krym! Tam nas wielka przygoda spotkała ;)
UsuńMianowicie zepsuło się nam auto ;)
Do domu jeszcze z małą Emilką wracaliśmy pociągiem!!
Samochód tam został na miesiąc, chyba napiszę o tym na blogu ;)
Koniecznie - ja już się zaczytałam :))))
Usuń