Tegoroczne pisanie listu do Świętego Mikołaja utwierdziło
mnie w przekonaniu, że trzylatek –
doskonale wie czego chce, że to gość, który ma już swoje szczegółowe zainteresowania,
preferencje i plany na przyszłość…;)
- pomimo, że chce i
chce…potrafi także być bardzo empatyczny…
Kiedy została nam jedna bombka a wszystkie must have już
padły Maurycy stwierdził…
Dobra, to już wystarczy, Mikołaj i tak ma już ciężko z
tyloma dziećmi i prezentami…
Hmmm a mi nie pozostało nic innego jak tylko wyruszyć
na poszukiwania dinozaurów….tak, park
jurajski to miejsce w którym od zawsze marzyłam się znaleźć…prawie jak SPA...czego nie robi się
z miłości…
Piękne drzewko życzeń. I o owoce prosi... Jestem pełna podziwu :)
OdpowiedzUsuńha, ha, można poczuć się jak za czasów PRL - o mandarynki dziecko prosi :))) tu akurat miał na myśli drewniane :))) - ale prawdziwe też lubi:)))
UsuńJaki kreatywny list :)
OdpowiedzUsuńNa takie dziecięce prośby to Mikołaj aż się uśmiechnie i chętnie spełni marzenia przedszkolaka :)
Ja przechowuje nawet ten z ubiegłego roku:)) Powiesiliśmy tylko na widoku aby Mikołaj jedząc ciasto i pijąc mleko miał co czytać :)))
UsuńAleż On się zmienił na buźce, taki chłopczyk się zrobił i poważny gość;-))
OdpowiedzUsuń