Tydzień lania wody (choć niektórzy mogą tak przez cale życie)...
niedziela, 27 lipca 2014
sobota, 26 lipca 2014
czwartek, 24 lipca 2014
Ważna "miejscówka" i MAURYSÓWKA
Ważne drzwi…
Nie szkodzi że akurat zamknięte…
Za tymi drzwiami poznałam fajnego faceta - tak, bo właściwie
od zawsze był facetem, nigdy chłopakiem…Maurycy powiedziałby - „dawnonaście” lat temu (tak, na pewno -naście)…
Przychodził i czekał na schodach - czasem z łodygą a czasem
z kartką pełną treści…
Mam ich większość do dziś - nie czytałam od lat ale już niedługo
przeczytam - będzie wtedy ciepły wieczór a ja wezmę ten zakurzony karton i położę
na łóżku w sypialni (którego jeszcze nie ma ;) jedną dłoń w nim zanurzę a drugą stuknę w kieliszek wina na znak - że jest
pusty…
Dziś przed tymi drzwiami stoi dwóch fajnych facetów…
I obaj są moi :)
/zdjęcia sprzed miesiąca…/
„Świąteczne popołudnie (Boże Ciało)- przechodziliśmy
przypadkiem idąc na spacer obok naszego Liceum opowiedzieliśmy Mauryckowi co to
za miejsce - zapytał „czy możemy się tu pobawić?” - „dlaczego by nie?” - my „bawiliśmy się tam w
dorosłość” przez 4 lata….
Od dłuższego czasu
noszę się z zamiarem rozpoczęcia cyklu „MAURYSÓWKA” - i to jest właśnie ten moment:
Naszego syna bardzo nurtują tematy i postacie religijne - a
raczej mam wrażenie to, że się na tym polu kręcimy z mężem w zeznaniach...
Boże Ciało - pierwsza
jego w życiu procesja - dołączamy w połowie - znając możliwości syna. Siedzi
tacie na baranach widzi wszytko i ...
- "A kto Ciebie urodził Tato?"
- "Jak to kto?
Wiesz synku, że Babcia Basia."
- "A kto urodził
Matkę Boska?" (tak właśnie bez „Ą”) - mąż trochę nieswojo czując się w
otoczeniu "mocherkowym" aby nie strzelić gafy odpowiada:
- „Matka Boska
urodziła Pana Jezusa.”
- „Nie! Ale kto
urodził Matkę Boska?"…
/Wiecie?/
Pozostajemy dalej w liturgii słowa:
Jesteśmy na działce, w
tle grill, Maurycy zbiera spore kamienie i układ je jeden na drugim...
- „Maurycku nie
dźwigaj...”
- "Jestem super
siłaczem..."
- „Ale co ty właściwie
robisz?”
- „Buduję golgotę...”
Rozmawiamy o psach…
- „A dlaczego nie mogę
jeść chrupek dla pieska?” (hipotetyczne pytanie - ufff )
- „Właśnie dlatego, że
są dla pieska, dla ludzi są inne chrupki…”
- „Tak, tak ludzie to ludzie, zwierzęta to zwierzęta, zabawki to zabawki
a Pan Jezus to Pan Jezus…”
Jesteśmy w przedszkolu - słyszę jak Ciocia Madzia zwraca się
do Maurycka:
- „Maurycy, ja
wszystko widzę...”
- „Wiem, Matka Boska
też…”
c.d.n.n. /ciąg dalszy na pewno nastąpi/
poniedziałek, 21 lipca 2014
Kochani rodzice...
Kochani rodzice...
Co prawda jeszcze nie wyślesz nam listu (wroć raczej sms-a:) z wakacji...ale twoja radość na babciowych zdjęciach mówi sam za siebie... tak niewiele potrzebujesz do szczęścia....Niemal natychmiastowo odnajdujesz się w nowych sytuacjach., jesteś bardzo odważny i chwilami mam wrażenie, że niczego się nie boisz...(za to mi zdarza się bać, tak zwyczajnie o twoje bezpieczeństwo...) tata mówi , że to zupełnie niepotrzebne....ale w życiu robi się tyle niepotrzebnych rzeczy, że chyba i tak zostanę przy swoim...
Łza szczęścia spływa po policzku gdy szepczesz do ucha: "...mamusiu to był wspaniały dzień...Kocham cię..."
środa, 16 lipca 2014
WY-PANDA
Każda panda dobrze wie, co
wypada, a co nie…
Pan da pandzie …?
Pan da pandzie na osłodę
bambusowe pędy młode,
zieloniutkie, świeże, wiotkie
ciut gorzkawe i niesłodkie?
Oczywiście, pan da pandzie
a nie jakiejś małpiej grandzie
bo hiszpański pan vel grand
nie dokarmia małpich band.
A po za tym mili państwo
to by było zwykłe draństwo
gdyby małpa safanduła
zamiast banan bambus żuła…
/autor nieznany/
Ta panda nie koniecznie wie co wypada a co nie - choć nie jedno jej wypada /z rąk gównie/...
Pozostaje czekać na rozwój wypadków...
Subskrybuj:
Posty (Atom)