piątek, 26 czerwca 2015

The Color Run


Kolorowe szaleństwo ogarnęło nas w ostatnią niedzielę, a to wszystko za sprawą The Color Run * w którym wzięliśmy udział. Wystartowaliśmy nad poznańską Maltą w towarzystwie blisko 5 tys. osób! (Start w grupach po ok. 300 osób). Na dystansie 5 km posypywani byliśmy nieszkodliwymi dla zdrowia proszkami w różnych kolorach, zrobionymi ze skrobi kukurydzianej. Na mecie, zarówno dorośli jak i dzieci, od stóp do głów pokryci byli fioletowo-żółto-czerwono-niebieskim pyłem.  Generalnie wszystko świetnie zorganizowane - choć jak dla nas trasa -  dość długaaa…ale Mauriko-Misztsz dał radę! 

Zobaczcie sami...

/uwaga -dużo koloru:)/
































* The Color Run to organizowane na całym świecie biegi, które odbyły się już w Stanach Zjednoczonych, Chinach, Australii czy krajach Afryki! W 2014 roku inicjatorzy organizowali ponad 300 biegów w 50 krajach, ale ich ambicją jest pokolorowanie ich jak najwiecej...

  
Kolejne kolorowe biegi - już w najbliższą niedzielę, 27 czerwca w Warszawie i we wrześniu w Krakowie.



POLECAMY!



Możecie także dołączyć do fanów kolorowego biegu na oficjalnym fanpage'u The Color Run Poland!

wtorek, 23 czerwca 2015

Tata - na ratunek przed lwem...

Śpiewa ją już od jakiegoś czasu...dziś jest bardziej w temacie niż kiedykolwiek...







"Tata jest potrzebny, żeby przybić gwóźdź,

Tata jest potrzebny, by na spacer pójść.

Tata jest potrzebny, by przytulić mnie
i bajkę opowiedzieć, gdy oczy klei sen.


Bo tata, tata, tata,

potrzebny bardzo jest

gdy kiedyś spotkam lwa,
to on uratuje mnie.


Tata jest potrzebny, aby w piłkę grać,

tata jest potrzebny, by na lody dać, 

Tata jest potrzebny, a ja kocham go
i czuję się bezpiecznie, gdy obok idzie on."


...Maurycku dziś rano obudziłeś się z bólem brzuszka - a później były jeszcze "małe rewolucje" - na szczęście to nic poważnego - ktoś jednak postanowił, że z Tobą zostanie i tego dnia przedszkole poczeka...taki dzień do kulania w łóżku i zwierzania się z tajemnic...z Tatą oczywiście...

niedziela, 14 czerwca 2015

BANIA

"Bania u cygana do rana…" chyba tak ? Ale dalej nie pamiętam ...a jest w ogóle jakieś dalej?

Zapowiada się gorący dzień…

- Mamo, a pojedziemy na basen? Proszę?
- Kochanie, tatuś ma trochę pracy w ogrodzie, pomożemy mu i sami sobie zrobimy basen...chyba w piwnicy jest ten nasz w roboty pamiętasz?

Poszła, przyniosła, tonę wody wlała…
Po 5 min…
..hmm co tu tak mokro?
- Mamo, tu jest dziura! Masz korek?
No, nie  miała…

Więc wzięła,  lampkę w głowie zapaliła, wymyła, wyszorowała –  by ślady budowy z niej zmyć… wody nalała… kaczkę przyniosła… i...
...długo czekać nie musiała… pokochaliśmy ją za to że nie pęknie, wody ¼ tony wystarczy i nurkować prawie można – a i jeszcze raczej mamowa niż mauryckowowa zaleta - fotogeniczna jest, bardziej niż roboty…

Więc się wzięłam do roboty…




















- Mamo? A wy się naprawdę w takiej z tatusiem kąpaliście?
- Naprawę synku…
- No tak, bo nie było plastików…