niedziela, 14 czerwca 2015

BANIA

"Bania u cygana do rana…" chyba tak ? Ale dalej nie pamiętam ...a jest w ogóle jakieś dalej?

Zapowiada się gorący dzień…

- Mamo, a pojedziemy na basen? Proszę?
- Kochanie, tatuś ma trochę pracy w ogrodzie, pomożemy mu i sami sobie zrobimy basen...chyba w piwnicy jest ten nasz w roboty pamiętasz?

Poszła, przyniosła, tonę wody wlała…
Po 5 min…
..hmm co tu tak mokro?
- Mamo, tu jest dziura! Masz korek?
No, nie  miała…

Więc wzięła,  lampkę w głowie zapaliła, wymyła, wyszorowała –  by ślady budowy z niej zmyć… wody nalała… kaczkę przyniosła… i...
...długo czekać nie musiała… pokochaliśmy ją za to że nie pęknie, wody ¼ tony wystarczy i nurkować prawie można – a i jeszcze raczej mamowa niż mauryckowowa zaleta - fotogeniczna jest, bardziej niż roboty…

Więc się wzięłam do roboty…




















- Mamo? A wy się naprawdę w takiej z tatusiem kąpaliście?
- Naprawę synku…
- No tak, bo nie było plastików…


3 komentarze:

  1. Takiego basenu, to i ja Mauryckowi zazdroszczę! :D W sam raz na upały! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha mój Franek jak byl mniejszy kapał sie w takiej samej :)

    OdpowiedzUsuń

Za komentarze dziękujemy w krótkim czasie się pewnie zrekompensujemy :)