czwartek, 28 listopada 2013

Razem...





Dziękujemy Ci po prostu za to, że jesteś 
za to, że nie mieścisz się często w naszej głowie, która jest za logiczna 
za to, że nie sposób Cię ogarnąć sercem, które jest za nerwowe 
za to, że jesteś tak bliski we wszystkim,  
za to, że jesteś odnaleziony choć bywa, że się gubisz,
za to, że czynimy wszystko dla Ciebie, a jeszcze więcej dzięki Tobie 
Za to, że to, czego pojąć nie mogę, nie jest nigdy złudzeniem 
za to, że czasami milczysz*. Tylko my - oczytani analfabeci chlapiemy językiem…


 (* z tym milczeniem – to już nieaktualne…)

cover - Ks. Jan Twardowski






Nie wiem jak inni, ale my gdzieś w nozdrzach czujemy, że lada chwila pożegnamy się z jesienią…

Pożegnania też bywają piękne...




Z nocy na dzień coraz zimniej,
pochmurniej z dnia na dzień,
ogołociał, osierociał
świat w tym listopadzie…




Już na drzewach zgasła resztka
liścianego złota,
złota jesień utonęła
w chlupoczących słotach.





Już zasypia borsuk w borze,
nasionka - pod ziemią.
Nie ćwierkają senne świerszcze,
w swych kryjówkach drzemią.




Wszystkie barwy gdzieś przepadły
niby kamień w studnię,
by nie spotkać się przypadkiem
z nadchodzącym grudniem….



Czas goni :) 
A ja za nim!



wtorek, 26 listopada 2013

Ochota na BIS





Kolonia Ochota na bis - Mamy ekspertki KME spotkały się po raz ostatni w tym roku. Jak zawsze na miejscu czekało na nas wiele atrakcji i ciekawych prezentacji. Tym razem postawiłyśmy na temat zdrowia – a bliżej mówiąc zdrowego jedzenia. Myślę, że każda z nas (mam i nie tylko )wraz z dołączeniem do naszego domowego jadłospisu maluczkich – zaczęła bliżej przyglądać się temu co właściwie serwuje na talerzu… Odkąd jestem mamą  staram się świadomiej gotować i jeść.



Na rynku w ostatnich latach pojawiło się wiele usług/firm specjalizujących się w promowaniu zdrowego stylu życia. Jedną z nich jest firma -EAT&FIT, której właścicielka zaprezentowała nam skłócony warsztat   „Zamień chemię na jedzenie”, czyli to co możemy zrobić aby wzmocnić prawidłowe nawyki żywieniowe i promować ekologiczny tryb życia. 




W całość wykładu wkomponowana została prezentacja urządzenia Thermomix Polska Co to takiego? Otóż swoisty garnek co to sam wszystko robi, nie dość, że miksuje, rozdrabnia, gotuje to jeszcze piecze. Większość z mam była pod dużym wrażeniem tego co potrafi ten „magiczny garnek”. Ja miałam już wcześniej przyjemność próbować jego wytworów… jednak zarówno wcześniej jak i teraz większość stwierdziła, ze może kupiłaby ten produkt, gdyby cena nie przekraczała max. 2 tys. zł.


Po tym jak nasze kubki smakowe zostały rozbudzone, przyszła pora na rozrywkę dla najmłodszych ekspertów. Specjalnie dla nich zorganizowano pokaz bajki Leniuchowo przygotowany przez Boomerang. Główny bohater „Leniuchowa” – Sportacus stoi na czele kampanii na rzecz zrównoważonego stylu życia na całym świecie, zachęcając dzieci do ruchu, tańca, śpiewu i zabawy.






Przyznam, że bajka przeznaczona dla starszego grona (myślę, że od 5-latków) i stawiam, że Maurycy miałby problem z koncentracją na niej uwagi. Produkcja ta jest bardzo popularna np. w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii czy Norwegii. Producenci animacji nawiązali też współpracę z amerykańską pierwszą damą Michelle Obamą w ramach projektu „Let’s Move” promującego aktywny i zdrowy styl życia wśród amerykańskich przedszkolaków.

To, że w Leniuchowie wszystkie dzieci są superbohaterami – spodobało mi się najbardziej!

Na koniec Marka BioBella przybliżyła nam istotę i właściwości kosmetyków organicznych Alpaderm – przeznaczonych głównie dla skóry z atopią.


 
Ostatnią godzinkę spotkania spożytkowałyśmy najlepiej jak potrafimy – włączając gadulec…hmmm niektóre mamy to w ogóle go nie wyłączały :))



Pozdrawiam wszystkie bez wyjątków!

Do miłego!

I małe podsumowanie (bo koniec roku bliski)...

KME - TU i jeszcze TU
 


środa, 20 listopada 2013

Złotawa, Krucha i Miła...była...





była, była...

I czynimy wszystko by miła pozostała…słyszycie – wszelkie Rodzinki zarazków i wirusów, szerokim łukiem proszę nas omijać i tak Pan Katar za długo się u nas zasiedział…

Za oknem szaro, deszczowo, listopadowo, w głowie już grudniowo…

Na szczęście tej jesieni udało się napełnić nasze płuca świeżym powietrzem…razy wiele…

zanim jabłka spadły z drzew...
chociaż:

Maurycy patrzy w okno – widzi przejeżdżające auta i liczy:
„jeden, tsi, pieńć, osiem, konec…”
„Mamuniu – jabłoka!”
Jabłka? Gdzie?
„Drzewie”
A tak,  rzeczywiście zostało kilka jabłek tam wysoko...
„Mamuniu - dlabina”
Tak, potrzebna by była drabina aby je zerwać,,,
„Dziadzia dlabina”
Masz rację, dziadzia ma drabinę…Hmmm, A może jakoś inaczej można je zerwać? (mama robi podchody)
„Elmel!” „Tomba Elmel!”
Z trudnością opanowuję śmiech. Tak, Elmer by sobie poradził…
„Elmerze choć do mnie..."

Kocham ten czas – mam wrażenie, że moje uszy całe życie czekały na te pierwsze zdania…

A zanim liście spadły z drzew ….

Można było porządzić...


Pokulać…


Pojeździć…


…raczej Popędzić…

Sprawdzić ile wytrzyma Sufit Kreciej Norki…


Dużo wytrzyma…


Można też było policzyć, do jednego…


Albo do więcej…


Czapę można było zostawić w domu…


…poczuć wiatr we włosach…


…poszaleć z żółtymi…




i brązowymi…

 
Oczywiste nie zawsze było oczywiste...



Czasami  nie wszystko było widać na stojąco…



zaś innym razem trzeba było się wspiąć…


i
stanąć na palcach…



by się udało…


wtedy można było wydać okrzyk radości…


i wykonać taniec zwycięscy,  z przewrotką oczywiście…


albo dwiema…


liczyła się chwila, chwila radości…



 a tych tej jesieni nam nie brakowało…



….dzięki liście, żółcienie, kasztany i żołędzie, dzięki patyki i kamienie, do zobaczenia za rok!
(no może z patykami i kamieniami prędzej się stykniemy ;)