Tydzień temu w poniedziałek
obdarowano mnie ...no cóż nietypowo - bo...porcją surowego ciasta wraz z
instrukcją postępowania...Okazało się, że to wyjątkowe ciacho bo przygotowuje się je cały
tydzień – nawiasem mówiąc przez ten czas znów poczułam się jak w szkole
podstawowej kiedy to miałam wyhodować fasolkę na gazie w słoiku ...
Nazywa się także wyjątkowo – „Chleb watykański „ – szczególnie
w obliczu ostatnich wydarzeń – jak najbardziej w temacie...choć w smaku wcale
nie przypomina chleba...
Cóż podobnie jak w podstawówce z zadania wywiązałam się wzorowo
;))
PONIEDZIAŁEK
WTOREK
ŚRODA
CZWARTEK
PIĄTEK
SOBOTA
NIEDZIELA
A to żeby nie zapomnieć:
13.03.2013
Rano przed śniadaniem:
Z ust męża:
- „Wiesz kochanie, dziś jest rocznica śmierci mojego dziadka
- Franciszka ...”
...
Wieczór tego samego dnia:
Jak zawsze wykonujemy rytuały kąpielowe
– następnie „mlemle” (mleko) baja i całusy na dobranoc – mama wychodzi synek
zostaje z tatusiem ... zupełnie nie jak zawsze tata wychodzi po kilkunastu
minutach na tarczy i stwierdza :
– „ syn coś nie może zasnąć, a wybrali już papieża? ”
– „...nic nie wiem, wstawiałam właśnie pranie... ” – odpowiedziałam – „...chcesz, kochanie to włącz
TV”
– „..chyba tak zrobię.”
Chwilę później leżymy w trójkę
na łóżku syn w środku – na ekranie widać biały dym , i wiwatujący tłum - „VIVA PAPA!”
Synek ni stąd ni zowąd zaczyna
klaskać.
- „Wybraliśmy Papę synku” – tłumaczy mąż
- „P A P A” – pada cichutko w momencie,
najpiękniejsze „P A P A” jakie słyszałam... Zaszkliły nam się obojgu oczy...
Cała ceremonia trochę się wydłuża,
ale postawiamy zaczekać do końca synek spokojnie leży wtulony w nas i jak
zawsze kręci muszką ulubionego misia (tak zasypia)...
Po kilkunastu minutach spada
kurtyna tajemnicy a my oboje mamy wrażenie, że to wyjątkowy wieczór – bo przecież - „Franciszkański”... - czyżby od dziadka?
Po wszystkim - jacyś tacy natchnieni ale wracamy na ziemię - bo przecież pora już spać...zostawiam więc chłopaków samych i wychodzę...
Niedługo po mnie wychodzi maż:
- „ I co?Zasnął?” - pytam
- „Tak, zasnął... ale nie uwierzysz,
co zrobił..." – odpowiada mąż
- „Co?”
- „...Zanim zasnął – dotykał mojej
szyi, w pewnym momencie wyją łańcuszek z medalikiem i pocałował go a następnie
przytknął mi do ust, żebym zrobił to samo...”
- „Nie widziałam – a uwierzyłam”
i wtuliłam się w męża ...