czwartek, 2 kwietnia 2015

„ELZA WRÓCIŁA..."



Takimi słowami powitaliśmy dziś nowy dzień…
Ja rozumiem, że celebryci, że ścianka - żeby nie zejść z afisza  - ale, że  kreskówki w tym wyścigu biorą także udział - to już mi było obce…

W każdym razie wróciła - „pewnie czegoś zapomniała…” (cyt. Maurycka)

A tak serio, serio to ja już się pozbyłam grubaśnych okryć, śniegowce powynosiłam a tu od kilku godzin kątem oka spoglądam jak biały puch sypie się z nieba…grubo się sypie i przestać nie zamierza…

Mąż się upiera, że makowca chce piec na święta - pierwszy raz, takiego zwijanego -  to może już mu nie będę tłumaczyć, że to nie te święta, bo w sumie…argumenty jakoś wyparowały…

I jeszcze tak sobie pisząc te słowa pomyślałam, że skoro zbliżające się święta to czas oczekiwania i nadziei - to może i aura weszła w układ z ideologią i na próbę wystawia nas co?

Właściwie to tyle - bo z życzeniami to jak co roku jeszcze przyjdę :)

I na dowód że była prawie wiosna:

Z radości aż po-hula-liśmy:




 Do przedszkola chodziliśmy lżejsi:




 
Przeziębienie zaliczyliśmy (ja)
A to babeczka na poprawę humoru i zdrowia:

"Plosiem mam o, poczujesz się lepiej..."
"A właściwie dlaczego nie jesz?..."


Słońce sprawiło, że niektórzy się otworzyli:





Inni natomiast narzekali, że razi ich w oczy:


Ale, każdy bez wyjątku pomyślał o zmianie garderoby:

 



Kurczaki, a tak pięknie było w zeszłym roku (klik)

I jak myć te okna, czy nie myć?

P.S. Wyprzedażowy post już przygotowany zaraz po świętach ruszamy…

4 komentarze:

  1. Je tam z oknami;-) ja mówię nie myć! Świąteczne pozdrufffffki dla was! Stały podczytywacz - asia ze świata wg kalbarczykowej;-)

    OdpowiedzUsuń

Za komentarze dziękujemy w krótkim czasie się pewnie zrekompensujemy :)