niedziela, 14 kwietnia 2013

"Śniadanie u Maurycego"

Prawie jak u  Tiffany'ego:))) W roli  - śniadania - szczęśliwa - dwudziestka - która wzięła nas z zaskoczenia 2 dni temu - w roli degustatora - jedyny i niepowtarzalny smakosz Maurycy ;)))












Najważniejsze wydarzenie ostatnich tygodni to niewątpliwie zniknięcie z naszego życia małego ale jakże istotnego gadżetu - nazywanego przez swego właściciela "didi". A było to tak...
 Po wizycie u Babci Basi - Maurycy wrócił z dość dużą dziurą w "didi - m" - której autorem był on sam  -
a, że szybko się zorientował, że urządzenie nie działa tak samo jak przed uszkodzeniem - uznał - SAM, że - klasyfikuje się do kategorii- "BLEEEE" - my z kolei idąc za jego tokiem rozumowania  - i wykorzystując sytuację - zasugerowaliśmy, że trzeba go wyrzucić - właściciel felernego "dida" długo się nie zastanawiając pobiegł do łazienki - i zafundował mu ostatnią podróż - "falami nocnika" (wyrzucając go do klozetu i spuszczając wodę)... Bardzo szybko - bo przy zasypianiu zorientował się,  że współtowarzysz ostatnich miesięcy odszedł - bezpowrotnie... Pamieć o nim wraca jeszcze wieczorami ... ale coraz rzadziej...

Wraz z odejściem "didi" -wieczorami jakby się ciaśniej zrobiło... a mianowicie - usta nie są już zamknięte
 i mówią:
- "mama, ja, tam" i za chwile "tata, ja, tam", 
- "gdzie tam?" - pytamy
- "TU, TU, TU!" - palec obiera dokładnie kierunek naszego łóżka...

...ale wcale się nie skarżymy :):)



24 komentarze:

  1. he he dobre :) "didi" u nas na porządku dziennym, bez niego nic nie byłoby takie samo :) ale.. mamy czas! fajnie, że Maurycy jest takim mądrym Dziecięciem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie również to cieszy - choć upartości też nam bozia nie poskromiła :))

      Usuń
  2. Maurycy Zuch ! Brawo dla malca :-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratulacje. To kolejny fajny krok w dorosłość. Ja właśnie główkuję, jak pozbyć się tego towarzysza :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Początkowo było trochę niespokojnie (choć smoczek był wykorzystywany jedynie do spania) -nadarzyła się okazja więc skorzystaliśmy - poza tym obawiałam się to odkładać - bo jest coraz mądrzejszy i "cwańszy :))

      Usuń
  4. i kolejny samoistnie odsmoczkowany :)
    brawo Maurycy!

    OdpowiedzUsuń
  5. Brawo! Ciekawe jak to u nas będzie....i kiedy ten magiczny dzień nadejdzie ;]

    OdpowiedzUsuń
  6. Takie śniadanie to i ja bym sobie życzyła. Ta taca jest cudowna nie wspominając już o samym śniadaniu :))))
    Ninę późno oduczałam... Jeszcze mając 2 lata zasypiała ze smokiem... Ale łatwo poszło, mimo tego, że smoczka widziała u Sary. Bałam się, że przez to nie będzie umiała o nim zapomnieć... Ale się udało.
    Maurycemu gratuluję - dzielny chłopak :))))

    OdpowiedzUsuń
  7. ślinka mi pociekła :)
    brawo MAurycy!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Słodko :)
    Jaki duży chłopiec! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. apetyczne to śniadanko...
    samochodzik obok musi być:)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj Maurycy to chyba z takich śniadań zadowolony, co ?
    P.S ZAZDROSZCZĘ i gratuluje POZBYCIA SIĘ SMOKA!
    my nadal próbujemy ale chyba poczekam, aż pewnego dnia i mnie Amelka zaskoczy!


    BLOND burza loków u Maurycego zawsze ale to zawsze mnie rozbraja!

    OdpowiedzUsuń
  11. oj aż sama zgłodniałam :)

    Witam i zapraszam do siebie ja zaobserwowałam bloga i zostanę stałą czytelniczką :) sama dopiero zaczynam http://blogujacaanusia.blogspot.com/ a nie długo pierwszy konkurs :)

    OdpowiedzUsuń
  12. same pyszności, zjadłaaaaaaa...bym! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. hmmm ale musiało być pycha! A wiesz, że nasza Zocha wciąż do nas nad ranem przychodzi? I nam też to nie przeszkadza :P

    OdpowiedzUsuń

Za komentarze dziękujemy w krótkim czasie się pewnie zrekompensujemy :)